9. Dzwonek rowerowy "Hotelfietsbel".

Na pewno nie raz marzyłeś/aś, żeby zamontować sobie na kierownicy dzwonek hotelowy, chciałem więc poinformować, że jest taka możliwość. Całkiem urodziwie prezentujący się sygnalizator brzmi ładniej niż standardowe, dźwięk jest też bardziej doniosły. Nie jest przy tym zbyt hałaśliwy, więc jego używanie prawdopodobnie nie stoi w sprzeczności z enigmatycznymi polskimi przepisami, nakazującymi stosowanie sygnału o „nieprzeraźliwym” dźwięku.

Ja jednak pozostaję sceptyczny w stosunku do jakiejkolwiek rowerowej sygnalizacji dźwiękowej, uznając ją za nieskuteczną. Zamiast tego stosuję charakterystyczny, przerywany ciężkimi oddechami okrzyk: „Uwaaaagaaa !!!”.  W przypadku prawidłowej, panicznej reakcji przechodniów, nigdy nie zapominam szepnąć „dziękuję”, gdy mijam ich z niedozwoloną prędkością.

10. Torba podsiodłowa w kształcie beczułki.

Następny gadżet bazujący na negatywnym stereotypie rowerzysty-ochlapusa. Mimo kształtu pojemnik nie nadaje się jednak do przewożenia bimbru, natomiast przyda się, jeśli nie mamy w czym trzymać podstawowych narzędzi, telefonu lub portfela.

Konkluzja.

Konkurencja na rynku skłania producentów do uwolnienia pokładów kreatywności, które w ostatnich latach skutkują wyjątkowo dużym wyborem tradycyjnych akcesoriów w zmienionej, atrakcyjnej dla oka formie. Ten trend bardzo mi się podoba i zapewniam, że będę trzymał rękę na pulsie i informował, gdy tylko pojawi się coś nowego. Niezależnie od tego, jak bardzo zawyżona będzie polska cena danego produktu.

Zapraszam do wyrażania swojej dezaprobaty dla tego artykułu w sekcji komentarzy.

Robert Górski

Zdjęcia pochodzą ze stron sprzedawców /producentów.