Zaraz po opuszczeniu Nexø, do którego zawinął nasz prom, udaliśmy się w kierunku Svaneke. Po drodze zastaliśmy pierwszy wiatrak - stały element bornholmskiego krajobrazu.
Spora część wschodniego wybrzeża wyspy jest kamienista.
Przed przybyciem na Bornholm nie byliśmy świadomi, że woda w bałtyckim porcie może być tak czysta, że widać dno.
Ilość ścieżek rowerowych w stosunku do niewielkiej powierzchni wyspy robi wrażenie.
Miasto jest znane ze "Sol over Gudhjem", ale naszą szczególną uwagę przykuł miejscowy sklep z łakociami.
Liczące niespełna ośmiuset mieszkańców miasteczko cieszy się sporą popularnością wśród turystów.
Zastanawiamy się, czy to będzie duże faux pass, jeśli z niej skorzystamy.
W zasadzie nie powinno nas tu być, ale udajemy pieszych pchając nasze graty.
Dwudziestodwumetrowa formacja skalna leżąca szesnaście kilmetrów na północ od Gudhjem.
Tak, widoczna na zdjęciu woda to Bałtyk.
Na pięknej plaży w małym miasteczku na północy Bornholmu zjedliśmy ostatni posiłek, po czym zaczęliśmy szukać odpowiedniego miejsca na nocleg.
Kilkaset metrów dalej, za tą niepozorną łączką, znajdują się największe ruiny średniowiecznych fortyfikacji w północnej Europie.
Na moim czole widać pierwsze ślady oparzenia, przez które dwa dni później wyglądałem jak ósmy pasażer Nostromo.
Największe w północnej Europie ruiny średniowiecznych fortyfikacji zbudowanych przez potomków Wikingów - Duńczyków.
Stąd przybyliśmy.
Po okazałej twierdzy pozostały jedynie ruiny.
W tym kierunku zmierzaliśmy. Północne wybrzeże wyspy.
Twierdza służyła jako schron dla arcybiskupów, jednak mimo zmyślnej konstrukcji została kilka razy podbita przez wojska Danii.
Ruiny, mimo opłakanego stanu, zrobiły na nas spore wrażenie. Lekceważona w liceum historia nagle nabrała znaczenia.
Jon wybrał sobie całkiem malowniczą okolicę na głoszenie Słowa Bożego.
Widok z drugiej strony klifu.
Skała na której zgodnie z legendą pustelnik Jon nawracał ludzi na chrześcijaństwo.
Ilość schodów do pokonania skłoniła Sebę do stwierdzenia, że "nie opłaca się schodzić", jednak zachęcony naszym opisem klifu zdecydował się podjąć wyzwanie.
Nie zabrakło czarnej owcy.
Śniadanie w pięknych okolicznościach przyrody.
Główny plac w czternastotysięcznym mieście stołecznym.
Zbudowany w dwunastym wieku kościół leżący w Nylars, osiem kilometrów na północ do stolicy.
Trzeci pod względem powierzchni las w Danii również zaskakuje ilością dostępnych tras.
Głaz narzutowy Rokkesten w środku jednego z największych duńskich lasów.
Ostatnie godziny przed opuszczeniem wyspy spędziliśmy na pogawędce, oczekując na prom do Kołobrzegu.