Content
W celu zalogowania się do konta użytkownika wpisz swój adres e-mail i hasło. Potem kliknij przycisk zaloguj.

baner
Inspiracje: Titicaca 2011
artykuł

Każdy z Was chodząc do szkoły podczas lekcji geografii zapewne uczył się krain geograficznych, rzek, jezior i tym podobnych zagadnień. Ja podczas tych zajęć zastanawiałam się jak te miejsca naprawdę wyglądają i czy kiedykolwiek je zobaczę. Udało się. Już wiem jakie rzeczywiście są Peru i Boliwia, a dokładnie rejon największego wysokogórskiego jeziora świata – Titicaca. Obraz tego miejsca różnił się od wyobrażeń ze szkolnych lat. Zaskoczył mnie pozytywnie. O kolorowych strojach Peruwiańczyków, otchłani wód, biedzie, przepięknych krajobrazach, tradycji i wielu innych ciekawostkach postaram się Wam opowiedzieć, a może nawet uda mi się kogoś z Was zachęcić do podróżowania i odkrywania nowych miejsc.

Titicaca1

Peru i Boliwię zwiedzałam w jeden z najlepszych moim zdaniem sposobów, a mianowicie na rowerze. Pięć jednośladów, pięcioro śmiałków i jeden cel – wytyczenie szlaku rowerowego dookoła jeziora Titicaca w jak najbliższej odległości od brzegu. Początkowo pomysł, który podsunął nam Jurek Majcherczyk – odkrywca Kanionu Colca – wydawał mi się nierealny. Bo niby jak  mam objechać to jezioro? A rzeki? A mieszkańcy wrogo nastawieni do turystów? Co z wodą pitną? Z czasem jednak wszystkie te problemy i pytania znajdowały rozwiązanie, a my: Szymon, Kacper, Romek, Marek i ja, byliśmy pewni – chcemy dokonać tego wyczynu, o który nie pokusił się jeszcze żaden Polak. Informacji na temat obcokrajowców również nie znaleźliśmy. Więc można powiedzieć: jesteśmy pierwsi! A ja jestem pierwszą kobietą, która tego dokonała. Czy to wielki wyczyn?  Nie wiem.  Wiem jednak, że warto było zmagać się z własnymi słabościami, słońcem, chłodem, wysokością, by odkryć tę magiczną krainę i dowiedzieć się jaka ona jest naprawdę.

Moje pierwsze wrażenia jako przeciętnej Europejki, która po raz pierwszy opuściła „stary ląd” nie były najlepsze. Szara, brudna i zatłoczona Lima nie zachęcała. I do tego te sterty śmieci! Jednak każdy dzień stawiał to miejsce, w którym woda w zlewie obraca się lewą stronę, w coraz lepszym świetle. Z przyklejonymi do szyby autobusowej twarzą i aparatem pokonałam tysiące km dzielące Limę i Puno. Góry, doliny i stepy po horyzont. To wszystko działo się naprawdę. Dopiero wtedy do mnie dotarło jaką jestem szczęściarą, że mogę to wszystko zobaczyć, dotknąć czy nawet powąchać. Miałam okazję poznać nową kulturę, tak odmienną od naszej polskiej.

Titicaca2.

Szukając informacji na temat jeziora Titicaca z pewnością znajdziecie wzmianki o Puno. To  z tego miasta wyrusza większość wycieczek na wyspy Uros. Tutaj właśnie w przeważającej większości turyści widzą po raz pierwszy jezioro i kosztują tradycyjnej peruwiańskiej potrawy z ryby (trucha).  Uros to tak zwane pływające wyspy. Wykonane z trzciny i zamieszkałe przez Indian Aymara. Wiem, że to co za chwilę przeczytacie może niektórych oburzyć, ale muszę to napisać. Nie urzekło mnie to miejsce. Wręcz przeciwnie, było mieszanką kiczu i komercji. Tak bardzo nastawionym na turystów, że gdzieś zatarła się ich prawdziwa natura.

-

data: 30.09.2013r.